reklama

Siłą zabrali Wiktorię ze szkoły

Opublikowano:
Autor:

Siłą zabrali Wiktorię ze szkoły - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPowiat Parczew: We wtorek 13 grudnia kuratorzy i psycholog, w asyście policji, weszli do szkoły w Tyśmienicy po czym wbrew woli Wiktorii zabrali ją siłą i oddali w ręce matki.

W poprzednim numerze Wspólnoty pisaliśmy o tym, jak siedmioletnia Wiktoria przyjechała w sierpniu z ojcem z Niemiec do Polski na wakacje. Zamieszkała z nim u swojej babci. Ojciec dziewczynki przekonany, że dziecko jest krzywdzone w Niemczech przez matkę, postanowił pozostać w Polsce.

Sąd postanowił, że dziecko ma być przy matce

Od pierwszego września Wiktoria poszła do pierwszej klasy polskiej szkoły. Matka dziecka uznała, że Wiktoria została uprowadzona i wbrew jej woli przetrzymywana przez ojca. Rodzice Wiktorii są ze sobą w konflikcie i oskarżają się wzajemnie o działanie na szkodę dziewczynki. Oboje mają pełne prawa rodzicielskie. Babka Wiktorii postanowiła złożyć w Sądzie Rodzinnym wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej obojgu rodzicom i ustanowienie jej i męża rodziną zastępczą Wiktorii. Sąd w Radzyniu uznał, że nie ma właściwości do rozpoznania tej sprawy, a właściwym sądem jest sąd niemiecki, bo tam mieszka matka dziecka. Uznał też, że dziecko powinno być przy matce, czyli w

Niemczech. Wiktoria jest zameldowana w Parczewie, w województwie Lubelskim, w Polsce, 10 kilometrów od miejsca zamieszkania babki i szkoły, do której zaczęła chodzić od 1 września.

Kurator przekonywał dziecko posługując się kłamstwem

W piątek 9 grudnia kurator sądowy Michał Malczewski przyjechał z matką Wiktorii do Tyśmienicy, żeby zgodnie z postanowieniem sądu odebrać dziewczynkę ojcu i przekazać ją matce. W domu Bożeny Tokarzewskiej (babka Wiktorii - przyp. red.) byli dziennikarze naszej redakcji i dziennikarze telewizyjni. Kurator był wyraźnie zaskoczony tą sytuacją i sugerował dziennikarzom, żeby wyszli i skupili swoją uwagę na wsi Tyśmienica, bo to ładna okolica. Michał Malczewski podjął czynności, które polegały na przekonywaniu Wiktorii, że mama jest dobra i ją kocha. Dziewczynka na te słowa reagowała krzykiem. Krzyczała, że mama jest zła i żądała, żeby sobie poszła. Wreszcie kurator Malczewski zaczął opowiadać dziecku, że mama ma dla niej prezenty i że chce zabrać ją na lody i na ciastko. Wiktoria dopytywała, czy wróci do taty i do babci? Kurator zapewniał, że wróci. Kiedy ojciec uświadomił dziewczynce, że kurator ją okłamuje, Wiktoria wpadła w panikę, z krzykiem uciekła do ojca i wtuliła się w jego ramiona. Po kilkugodzinnej perswazji i jednoznacznego oporu dziecka, potwierdzonego lękiem i niechęcią do matki, Malczewski odstąpił od czynności odebrania Wiktorii ojcu.

Wiktoria bała się, że ktoś ją porwie

Byłem przekonany, że po tej piątkowej, skandalicznej akcji, kurator się zreflektuje i zwróci uwagę sądowi, że Wiktoria krzyczała na widok matki, a jej zachowanie wyraźnie wskazywało, że się jej obawia

- mówi Krzysztof Kondraciuk, ojciec dziewczynki.

Miałem nadzieję, że radzyński sąd jeszcze raz pochyli się nad tą sprawą biorąc pod uwagę dobro Wiktorii. Miałem nadzieję, że skieruje ją na badanie do psychologa, ale nic takiego się nie stało

- dodaje rozżalony.

Zamiast tego we wtorek (13 grudnia - przyp. red.) około godziny 9:30 do szkoły w Tyśmienicy przyjechał Michał Malczewski z panią kurator i panią psycholog, których nazwisk nie znam. Asystowali im policjanci. Ja byłem z Wiktorią w szkole, bo po ostatnich wydarzeniach ona się bardzo bała, że ktoś ją porwie

- opowiada Krzysztof Kondraciuk.

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE