Do niezwykłego zdarzenia doszło we wsi Stępków w gminie Dębowa Kłoda. Mieszkaniec Stępkowa zadzwonił do redakcji i powiedział, że na klatce schodowej budynku, w którym mieszka, jest sowa.
Pojechaliśmy na miejsce, gdzie okazało się, że na kierownicy jednego z ustawionych tam rowerów drzemie płomykówka.
Sowa siedziała nieruchomo i na pierwszy rzut oka wyglądała jak wypchany eksponat w muzeum. Miała zamknięte oczy. To, że jest żywa zdradzały rzadkie, subtelne ruchy głową. Nie reagowała na przechodzących klatką schodową ludzi. Można było podejść do niej naprawdę blisko.
Po zapadnięciu zmroku, sowa odleciała. Płomykówka prawdopodobnie gniazduje w okolicy, ale dlaczego wybrała na odpoczynek właśnie to dość ruchliwe miejsce? - nie wiadomo.
Płomykówki mają bardzo dobrze rozwinięty zmysł słuchu oraz zdolność widzenia w słabym oświetleniu, dzięki czemu są doskonałymi myśliwymi. Potrafią dokładnie zlokalizować ofiarę nawet w całkowitej ciemności – pomaga im w tym asymetryczne usytuowanie uszu. Gdy hałas jest zbyt uciążliwy, bardzo wrażliwe uszy mogą być zasłonięte małymi klapkami z piór. Jak wszystkie sowy, płomykówki latają bezszelestnie dzięki specyficznym piórom podobnym do puchu, mogą więc zbliżyć się do ofiary praktycznie niezauważone.
Płomykówki żyją z reguły dość krótko – większość z nich ginie w pierwszym roku życia. Wysoka śmiertelność jest związana m.in. z trudnościami w zdobyciu pożywienia zimą, kiedy ziemię pokrywa śnieg.