Sołtys był pierwszy na miejscu tragedii
- Obudził mnie taki trzask, jakby eternit się palił - opowiada Andrzej Kapała, sołtys wsi Łubno. - Myślałem, że to się u mnie pali, bo ogień na ścianie mi się ukazał, odbijał się - dodaje. Było już po godzinie 23, 4 lipca. Sołtys opowiada, że przybiegł na miejsce pożaru ze swojego domu, ale do palących się pomieszczeń już się nie dało wejść. - Ratunku, pomocy, palą się, a wy śpicie - krzyczał do ludzi wołając o pomoc. Andrzej Kapała opowiada, że po chwili z płonącej już także drewutni obok domu wyszedł siostrzeniec ofiary pożaru. - Jak ten ogień buchnął, to poparzył mu twarz, ale na pierwszy rzut oka obrażenia miał niewielkie. Kazałem mu wybiec na szosę. Po chwili przyjechała straż pożarna - relacjonuje sołtys.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.